Szlachetna Sztuka Nicnierobienia

Bez kategorii masaż oddech odpoczynek relaks

Szlachetna Sztuka Nicnierobienia

Kiedy się czegoś uczysz (na przykład masażu Lomi Lomi Nui) i jesteś podekscytowana tym, że wychodzi i masz efekty, pojawia się apetyt na więcej. Naturalny proces, który wspiera proces nauki i rozwoju. Szybko zaczynasz czuć miłe łaskotanie w okolicach mięśnia ambicji i samozadowolenia. Kolejna osoba nie może wyjść z podziwu nad tym, co potrafisz. Sama zaczynasz patrzeć na siebie jak na mistrza!

Och, jaka to mięciusieńka pułapka! 🙂

Twój pęd do nauki stopniowo przygasa i łapiesz się na tym, że boisz się wypaść z roli autorytetu. Roli, w którą w zasadzie sama się uwikłałaś. Na wszystko masz radę ale ogarnia Cię panika, kiedy uświadomisz sobie, że inni odkryją, że czegoś NIE WIESZ. Czasem wykonujesz nerwowe ruchy, które tylko zaburzają proces tego, co akurat robisz. (Na przykład w Lomi – dużej dźwigni wewnętrznej dolnej kończyny).

Znasz to? 🙂

Bo ja tak. 🙂 Ratuję się w takich momentach starożytną Szlachetną Sztuką Nicnierobienia. Biorę głęboki oddech i pozwalam sprawom toczyć się własnym rytmem. Czasem nie jest to łatwe. Jest pokusa, aby coś „dopchnąć kolanem”, zadziałać bardziej, pomóc komuś za wszelką cenę, ale opamiętanie przychodzi w porę.

Jakiś czas temu zdałam sobie sprawę, że jedyne co mogę zrobić dla siebie swojego Klienta, to najlepszy masaż na jaki mnie stać w danej chwili. Reszta, to już nie moja sprawa. Reszta, to tylko zaufanie, że wszystko dobrze się potoczy. I w masażu i życiu. 🙂

foto: Maciej Stanowski

Back To Top